Newsletter
Podaj swój adres e-mail, jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach i promocjach.
Opcje przeglądania

Nowy Napis

Nowy Napis. Liryka, epika, dramat nr 15

Nowy Napis. Liryka, epika, dramat nr 15
Nowy Napis. Liryka, epika, dramat nr 15

Młody pianista wchodzi na scenę, kłania się, rozkłada partyturę, siada przy instrumencie i nastawia stoper, by przez kolejne cztery minuty i trzydzieści trzy sekundy nie wydobyć z fortepianu ani jednego dźwięku. Malarz spontanicznie wymachuje pędzlem, ochlapując farbą wielkoformatowe płótno. Pod jego stopami rozwija się żywiołowy świat esów-floresów o nieobliczalnych trajektoriach. Ludzie siedzą w wąskim tunelu i ogłusza ich nieznośny łoskot kosiarek, inni bawią się w sali wypełnionej oponami, w galerii można zaś obejrzeć panią „tu i teraz” jedzącą pomarańcze. Kwartet smyczkowy staje przed widzem tylko po to, żeby muzycy mogli uścisnąć sobie nawzajem dłonie.

Dźwiękowe przewroty Johna Cage’a, action painting Jacksona Pollocka, happeningi Allana Kaprowa, eksperymenty spod znaku ruchu Fluxus – bez tych niegdysiejszych dziwactw, zarazem ekscentrycznych i konceptualnych szaleństw nie byłoby tego, co współcześnie nazywamy sztuką performansu (ang. performance art). Nie byłoby jej też bez dadaistów – poetów i kabareciarzy, André Bretona i jego surrealistycznej afirmacji potęgi gestu – choćby wystrzału rewolweru w tłumie, pisuaru Duchampa, obscenicznych występów Wacława Niżyńskiego, Bauhausu, a w Polsce – happeningów Tadeusza Kantora.

Dostępność: duża ilość

Wysyłka w: 48 godzin

Cena: 12,60 zł 20,00 zł
szt.
  • promocja

Ćwiczenia z życia. O twórczości Wiesława Myśliwskiego – Dariusz Kulesza

Ćwiczenia z życia. O twórczości Wiesława Myśliwskiego – Dariusz Kulesza
Ćwiczenia z życia. O twórczości Wiesława Myśliwskiego – Dariusz Kulesza

Monografia prezentuje Wiesława Myśliwskiego jako najwybitniejszego polskiego prozaika przełomu XX i XXI wieku. Argumenty przemawiające za tą oceną dotyczą Kamienia na kamieniu jako epopei chłopskiej będącej jedyną po Panu Tadeuszu polską epopeją narodową oraz rozumienia twórczości dwukrotnego laureata Nike jako wielkie ćwiczenie polegające na podejmowaniu przez zindywidualizowane postaci prób odnajdywania się w życiu przez konfrontację z wszelkimi, personalistycznie doświadczanymi, wpisanymi weń dolegliwościami o charakterze egzystencjalnym, społecznym i historycznym. Praktykowanie tego ćwiczenia przesuwa punkt ciężkości polskiej literatury z tego, co historyczne, wspólnotowe i wieszcze, na codzienność, indywidualność i dialog między instancjami nadawczymi tekstu oraz jego czytelnikami. Najistotniejsza w tym dialogu jest kwestia takiej kreacji postaci w powieściach i dramatach Myśliwskiego, która skupia się na umiejętności przetwarzania sumy życiowych doświadczeń w całość posiadającą sens, czyli Los.

Dostępność: duża ilość

Wysyłka w: 48 godzin

Cena: 15,75 zł 25,00 zł
szt.
  • promocja

Osobowość i poetyka. Szkice o literaturze polskiej XX wieku. Tom 2 - Wiesław Paweł Szymański

Osobowość i poetyka. Szkice o literaturze polskiej XX wieku. Tom 2 - Wiesław Paweł Szymański
Osobowość i poetyka. Szkice o literaturze polskiej XX wieku. Tom 2 - Wiesław Paweł Szymański

Niniejszy tom jest wyborem tekstów Wiesława Pawła Szymańskiego (1932–2017), jednego z najciekawszych historyków literatury polskiej i krytyków literackich po 1956 roku. Zamieszczono w nim szkice i eseje poświęcone polskiej krytyce literackiej oraz najważniejszym pismom literacko-kulturalnym XX wieku: „Żagarom”, „Marchołtowi”, „Verbum”, „Tygodnikowi Warszawskiemu”, „Przekrojowi” i „Wiadomościom”. W części drugiej tomu znalazły się głośne pamflety z Uroków dworu¸ zamykają go zaś artykuły programowe, dotyczące neosymbolizmu oraz romantyzmu.

Lektura tekstów Szymańskiego pozwala zweryfikować zawartą w nich wizję polskiej literatury nowoczesnej. Wizję osobną, własną, w której krytyk personalista ewoluuje od estetyzmu do moralizmu i zarazem łączy dwa bieguny polskiej nowoczesności: formalizm i heroizm.

Maciej Urbanowski

Dostępność: duża ilość

Wysyłka w: 48 godzin

Cena: 15,75 zł 25,00 zł
szt.
  • promocja

Nowy Napis. Liryka, epika, dramat nr 16

Nowy Napis. Liryka, epika, dramat nr 16
Nowy Napis. Liryka, epika, dramat nr 16

SŁOWO WSTĘPNE, A WIĘC DZIADY 

Mickiewicz, czyli wszystko. Następca Byrona i Goethego, nowy Jan Kochanowski, on jeden i my wszyscy z niego. Mickiewicz nie tyle stworzył Bohatera Polaków, ile swoim życiem zaprojektował jego dzieje, poświadczył w swych wzlotach i upadkach, w głębokiej wierze w jednostkowy i narodowy los. Wyczytał go, spoglądając przez przyrodzone okulary bez oprawy. Los, czyli sens, czyli opowieść, którą sami sobie opowiadamy. Ecce Poeta. Ale jak go przeżyć? Los czy poetę? W nim to za jedno. Przeżyć więc osobiście i poetycko, bo poiesis to tworzenie i działanie. Rymkiewicz powiedziałby, że ten Wielki Duch Mickiewicza mówi przeze mnie, bo innych ust nie ma, więc sobie te moje usta trochę pożycza. Ale i ja mówię przez niego. Ilekroć zaglądam w przepaść krymską mam wiecznie dwadzieścia siedem lat, bo i on miał tyle, kiedy udał się na Krym. Spojrzał, upadł i zwątpił. I rozpoczął polską nowoczesność, modernizm, w którym poezja już zawsze będzie się rodzić z nadmiaru tak wielkiego, że nie sposób go wypowiedzieć.

16. numer „Nowego Napisu” nosi tytuł Romantyzm 1822–2022. Dwustulecie wydania Poezyj. Tomu pierwszego Adama Mickiewicza, ze słynnym cyklem Ballady i romanse, to w naszym kwartalniku wędrówki osobiste, bo trudno inaczej mówić o tradycji dominującej. Przeżywać, a nie jedynie opisywać. Mickiewicz, czyli wszystko. Wykreślmy więc „nowoczesne zwątpienie” i zapiszmy „noc ciemna”. „Jam ją widział, jam ją zbadał; / Tę ranę sam sobie zadał” – powie Guślarz w scenie IX arcydramatu. Wszystko, więc i archaiczne, anarchiczne, korzenne, chrześcijańskie przekonanie, że nie jesteśmy sami. Dziewica w Dziadach. Widowisku i Gustaw w części IV mówią zgodnie o istotach bliźnich, bo Bóg tworzył dusze w parach, a kochankowie złączą się z powrotem na tamtym świecie: „Rozciąga się ten łańcuch, ale się nie spęka!”. Ktoś powie, że cytat i blaga z romansu Valerie czy Nowej Heloizy. Owszem, Mickiewicz tego nie kryje, lecz i moralna nauka, i przetworzenie. W swej archaicznej nowoczesności darowuje nam Dziady, „które mają to szczególnie…”. Szczególnie, czyli jak? Celowo wprowadzam tu wieszczowi pauzę, aby „Pełen guślarstwa obrzęd świętokradzki” nie zmienił mnie w upiora. Upiora, czyli kogo? Kogoś, kto właśnie szczególnie doświadczył jednej z największych prawd wpisanych przez Mickiewicza w naszą wspólnotę: nie jesteśmy sami.

Różne są dzieje Upiora. Dodajmy, że Widmo osoby żyjącej, a więc zapewne Gustawa w finale IV części mówić nie może. Z kolei w scenie IX części III Guślarz powiada, że „W tajemniczą noc na Dziady, / Można wzywać żywych cienie”, lecz taka Dusza „póki żyje, ust nie ma, / Stoi biała, głucha, niema”. Ten, kto żyje, ale i nie żyje, błąka się na obrzeżach słowa, a to właśnie słowo, modlitwa, wspomnienie o metafizycznej randze („Proszę o troje paciorek”) znaczą dla pokutniczych mar więcej niż „pączki, ciasta, mleczko, / I owoce, i jagodki”. Nie jesteśmy więc sami, bo jesteśmy w słowie, ale i w Słowie, bo Dziady to poema chrystocentryczne. Nie jesteśmy sami, bo Mickiewicz widzi wspólnotę złożoną z trzech królestw: żywych, umarłych oraz tych, którym za pokutę wyznaczono jakiś stan pośredni: czyśćca, obłędu, nieustannego wędrowania na obrzeżach sfer, egzystencji w uzależniających niczym narkotyk iluzjach (czyż wizyta Gustawa u Księdza nie ma czegoś z psychoterapii? A czy glosy w stylu „Kochanek przez sen tylko widzianych mamideł” nie diagnozują patologicznych stanów podobnych derealizacji?). Dziady: kwestia wiary czy obrzędu, życia czy literatury projektującej życie? Communio sanctorum czy nostalgii? Jeśli miarą żywotności paradygmatu romantycznego uczynić światła naszych nekropolii na początku listopada, to okazuje się, że eposem wcielonym są właśnie Dziady. Prawie dwieście lat od pierwodruku pierwszego tomu Mickiewiczowskich Poezyj owo wcielenie dokonało się na ulicach polskich miast w kwietniu 2010 roku. Archetypowy scenariusz narodowego żałobnego obrzędu.

„Kto młody odwiedza groby, / Już z nich na świat nie powróci”. Wielką Improwizację poznałem w klasie maturalnej i szybko nauczyłem się jej na pamięć, a potem dwa razy zagrałem w licealnym teatrze, na deskach pamiętających jeszcze Andrzeja Chyrę (wszakże chodziliśmy do tej samej szkoły). Naśladując Gustawa Holoubka, zagrałem Improwizację dwukrotnie, szargając najświętsze świętości polskiego teatru, bo kto to widział, aby młokos występował w arcydramacie. I w swoje występowanie wierzył. Ale czyż można sobie wyobrazić Konrada inaczej niż jako młokosa wadzącego się z Bogiem? Można, tylko po co? Miałem czarny skórzany płaszcz, pierś zbroczoną posoką, usta ciemne i włosy w kolorze ultramaryny. Zamiast poruszania gwiazd było rozlewanie wody z emaliowanej balii, stąd nazwano mnie potem mistrzem chlapania wodą. W tle wielki brzozowy krzyż i kolega w mundurze Wermachtu. Trochę misterium, trochę groteski.

Ale zanim teatr, przyszło Mickiewiczowskie ukąszenie słowem. Lecz cóż to było za olśnienie! Moc słowa, które stanowiło coś więcej niż tylko tekst literacki. To się zdarzyło po prostu: „Wyciągam aż w niebiosa i kładę me dłonie / Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach”. Wiele napisano o głębokiej ironii wersów wielkiej Improwizacji, o pysze równania się z Bogiem kogoś, kto swymi słowami nie potrafi uwolnić samego siebie, wyłamać krat, za które wtrąciła go rosyjska i szatańska tyrania, a cóż dopiero zatrzymywać ptaki w locie. I przegrywa. Jednak kiedy czyta się Improwizację, mając osiemnaście lat, to czyta się ją, nie biorąc jeńców, bez zastrzeżeń i z głęboką wiarą w performatywną moc poezji. Widzi się proroka w Konradzie, a nie w Księdzu Piotrze czy w Oleszkiewiczu. Czyta się nieuważnie, jak Gustaw czytał „książki zbójeckie”, nie dostrzegając zawartej w nich przestrogi. Zaślepieni feerią barw kroczymy wraz z Konradem w otchłań, a jego duchowe imię „czterdzieści i cztery” musi pozostać przed nami do czasu zakryte. Gdyby tak nie było, nie mogłoby się dokonać misterium późniejszej przemiany, ponieważ blask komety zatrzymywanej w locie widać tylko w ciemności, kiedy wodzeni jesteśmy na pokuszenie. Bo osiemnaście mieć lat to nie grzech, nawet jeśli później ma się ich nieco więcej, to arcypoemat Mickiewicza domaga się młodego i grzesznego ducha. Augustynowe „uczyń mnie czystym, ale jeszcze nie teraz”, ale jakaż wielkość i jakaż poezja. Tylko młokos zrozumie siłę romantycznego buntu, bo wszakże romantycy umierali młodo. Buntu przeciwko rozbratowi słowa i rzeczy: mam przecież upodabniać się do Chrystusa (to zasadnicze przesłanie mesjanizmu osobowego Dziadów), więc wziąć odpowiedzialność za słowo, mówić tak czysto i z taką wiarą, aby to, co mówię, materializowało się na moich oczach. Teraz i tu. Cóż z tego, że Konrad pojął to tak nieopatrznie i wbrew teologii! Nie ma powodu, aby mu nie wierzyć, bo „on kochał wiele, on kochał wielu”. Błądzi, ale poezja go nie myli i zaświadcza: „Kiedy spójrzę na kometę z całą mocą duszy, / Dopóki na nią patrzę, z miejsca się nie ruszy”. Skoro mówi, to czyni, bo jest Poetą. Ale gdybyż tylko o to chodziło! Komety, choć zatrzymane w locie, są daleko, oko Poety dotyka Drogi Mlecznej, ale kraty celi są blisko. I tu już działające słowo nie radzi sobie tak dobrze. Nazywa Boga „tylko mądrością”, bluźni, więc przestaje stwarzać. Konrad nie wejdzie na drogę metanoi dzięki poezji. Pozostanie tytanem i Orfeuszem, ale nie profetą. Zwycięży inna poezja i inny wzór w osobie Księdza Piotra. Dzięki niemu i Konrad wejdzie na drogę uchrystusowienia, śmierci dla świata koniecznej, aby narodził się Człowiek Nowy (Homo Novus), o którym tyle czytamy w listach św. Pawła.

Konrad ma w sobie coś z gwiazdy rocka, kiedy mówi „Ja mistrz” albo „Milijon tonów płynie; w tonów milijonie / Każdy ton ja dobyłem, wiem o każdym tonie”. Opadanie i wznoszenie się, liryczne jam session, jazzowa synkopa wyobraźni. Wyobraźni? Co ja mówię! To się zdarzyło po prostu i nie ma powodu, aby w to wątpić. Ten osiemnastoletni chłopiec, którego wspominam tutaj z takim rozrzewnieniem, o Mickiewiczu (czyli o wszystkim) nie wiedział prawie nic. Ale wierzył w poezję, a więc w czyn, w to, że nie czyta się bezkarnie. Czytanie prowadzi do utraty albo zmiany imienia (Gustaw- Konrad), ujawnia przeznaczenie niekiedy zamknięte w szyfr („czterdzieści i cztery”), a nieskończone i wielowątkowe otwiera na przeczuwane jedynie części arcydramatu. Coś z tej idei znalazło się w romantycznym numerze tego kwartalnika.

- Ireneusz Staroń

Dostępność: duża ilość

Wysyłka w: 48 godzin

Cena: 18,00 zł 20,00 zł
szt.
  • promocja
  • nowość
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl