
Podaj swój adres e-mail, jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach i promocjach.

Dostępność
Wysyłka w
Osobowość i poetyka. Szkice o literaturze polskiej XX wieku. Tom 2 - Wiesław Paweł Szymański

Niniejszy tom jest wyborem tekstów Wiesława Pawła Szymańskiego (1932–2017), jednego z najciekawszych historyków literatury polskiej i krytyków literackich po 1956 roku. Zamieszczono w nim szkice i eseje poświęcone polskiej krytyce literackiej oraz najważniejszym pismom literacko-kulturalnym XX wieku: „Żagarom”, „Marchołtowi”, „Verbum”, „Tygodnikowi Warszawskiemu”, „Przekrojowi” i „Wiadomościom”. W części drugiej tomu znalazły się głośne pamflety z Uroków dworu¸ zamykają go zaś artykuły programowe, dotyczące neosymbolizmu oraz romantyzmu.
Lektura tekstów Szymańskiego pozwala zweryfikować zawartą w nich wizję polskiej literatury nowoczesnej. Wizję osobną, własną, w której krytyk personalista ewoluuje od estetyzmu do moralizmu i zarazem łączy dwa bieguny polskiej nowoczesności: formalizm i heroizm.
Maciej Urbanowski
Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin
Nowy Napis. Liryka, epika, dramat nr 16

SŁOWO WSTĘPNE, A WIĘC DZIADY
Mickiewicz, czyli wszystko. Następca Byrona i Goethego, nowy Jan Kochanowski, on jeden i my wszyscy z niego. Mickiewicz nie tyle stworzył Bohatera Polaków, ile swoim życiem zaprojektował jego dzieje, poświadczył w swych wzlotach i upadkach, w głębokiej wierze w jednostkowy i narodowy los. Wyczytał go, spoglądając przez przyrodzone okulary bez oprawy. Los, czyli sens, czyli opowieść, którą sami sobie opowiadamy. Ecce Poeta. Ale jak go przeżyć? Los czy poetę? W nim to za jedno. Przeżyć więc osobiście i poetycko, bo poiesis to tworzenie i działanie. Rymkiewicz powiedziałby, że ten Wielki Duch Mickiewicza mówi przeze mnie, bo innych ust nie ma, więc sobie te moje usta trochę pożycza. Ale i ja mówię przez niego. Ilekroć zaglądam w przepaść krymską mam wiecznie dwadzieścia siedem lat, bo i on miał tyle, kiedy udał się na Krym. Spojrzał, upadł i zwątpił. I rozpoczął polską nowoczesność, modernizm, w którym poezja już zawsze będzie się rodzić z nadmiaru tak wielkiego, że nie sposób go wypowiedzieć.
16. numer „Nowego Napisu” nosi tytuł Romantyzm 1822–2022. Dwustulecie wydania Poezyj. Tomu pierwszego Adama Mickiewicza, ze słynnym cyklem Ballady i romanse, to w naszym kwartalniku wędrówki osobiste, bo trudno inaczej mówić o tradycji dominującej. Przeżywać, a nie jedynie opisywać. Mickiewicz, czyli wszystko. Wykreślmy więc „nowoczesne zwątpienie” i zapiszmy „noc ciemna”. „Jam ją widział, jam ją zbadał; / Tę ranę sam sobie zadał” – powie Guślarz w scenie IX arcydramatu. Wszystko, więc i archaiczne, anarchiczne, korzenne, chrześcijańskie przekonanie, że nie jesteśmy sami. Dziewica w Dziadach. Widowisku i Gustaw w części IV mówią zgodnie o istotach bliźnich, bo Bóg tworzył dusze w parach, a kochankowie złączą się z powrotem na tamtym świecie: „Rozciąga się ten łańcuch, ale się nie spęka!”. Ktoś powie, że cytat i blaga z romansu Valerie czy Nowej Heloizy. Owszem, Mickiewicz tego nie kryje, lecz i moralna nauka, i przetworzenie. W swej archaicznej nowoczesności darowuje nam Dziady, „które mają to szczególnie…”. Szczególnie, czyli jak? Celowo wprowadzam tu wieszczowi pauzę, aby „Pełen guślarstwa obrzęd świętokradzki” nie zmienił mnie w upiora. Upiora, czyli kogo? Kogoś, kto właśnie szczególnie doświadczył jednej z największych prawd wpisanych przez Mickiewicza w naszą wspólnotę: nie jesteśmy sami.
Różne są dzieje Upiora. Dodajmy, że Widmo osoby żyjącej, a więc zapewne Gustawa w finale IV części mówić nie może. Z kolei w scenie IX części III Guślarz powiada, że „W tajemniczą noc na Dziady, / Można wzywać żywych cienie”, lecz taka Dusza „póki żyje, ust nie ma, / Stoi biała, głucha, niema”. Ten, kto żyje, ale i nie żyje, błąka się na obrzeżach słowa, a to właśnie słowo, modlitwa, wspomnienie o metafizycznej randze („Proszę o troje paciorek”) znaczą dla pokutniczych mar więcej niż „pączki, ciasta, mleczko, / I owoce, i jagodki”. Nie jesteśmy więc sami, bo jesteśmy w słowie, ale i w Słowie, bo Dziady to poema chrystocentryczne. Nie jesteśmy sami, bo Mickiewicz widzi wspólnotę złożoną z trzech królestw: żywych, umarłych oraz tych, którym za pokutę wyznaczono jakiś stan pośredni: czyśćca, obłędu, nieustannego wędrowania na obrzeżach sfer, egzystencji w uzależniających niczym narkotyk iluzjach (czyż wizyta Gustawa u Księdza nie ma czegoś z psychoterapii? A czy glosy w stylu „Kochanek przez sen tylko widzianych mamideł” nie diagnozują patologicznych stanów podobnych derealizacji?). Dziady: kwestia wiary czy obrzędu, życia czy literatury projektującej życie? Communio sanctorum czy nostalgii? Jeśli miarą żywotności paradygmatu romantycznego uczynić światła naszych nekropolii na początku listopada, to okazuje się, że eposem wcielonym są właśnie Dziady. Prawie dwieście lat od pierwodruku pierwszego tomu Mickiewiczowskich Poezyj owo wcielenie dokonało się na ulicach polskich miast w kwietniu 2010 roku. Archetypowy scenariusz narodowego żałobnego obrzędu.
„Kto młody odwiedza groby, / Już z nich na świat nie powróci”. Wielką Improwizację poznałem w klasie maturalnej i szybko nauczyłem się jej na pamięć, a potem dwa razy zagrałem w licealnym teatrze, na deskach pamiętających jeszcze Andrzeja Chyrę (wszakże chodziliśmy do tej samej szkoły). Naśladując Gustawa Holoubka, zagrałem Improwizację dwukrotnie, szargając najświętsze świętości polskiego teatru, bo kto to widział, aby młokos występował w arcydramacie. I w swoje występowanie wierzył. Ale czyż można sobie wyobrazić Konrada inaczej niż jako młokosa wadzącego się z Bogiem? Można, tylko po co? Miałem czarny skórzany płaszcz, pierś zbroczoną posoką, usta ciemne i włosy w kolorze ultramaryny. Zamiast poruszania gwiazd było rozlewanie wody z emaliowanej balii, stąd nazwano mnie potem mistrzem chlapania wodą. W tle wielki brzozowy krzyż i kolega w mundurze Wermachtu. Trochę misterium, trochę groteski.
Ale zanim teatr, przyszło Mickiewiczowskie ukąszenie słowem. Lecz cóż to było za olśnienie! Moc słowa, które stanowiło coś więcej niż tylko tekst literacki. To się zdarzyło po prostu: „Wyciągam aż w niebiosa i kładę me dłonie / Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach”. Wiele napisano o głębokiej ironii wersów wielkiej Improwizacji, o pysze równania się z Bogiem kogoś, kto swymi słowami nie potrafi uwolnić samego siebie, wyłamać krat, za które wtrąciła go rosyjska i szatańska tyrania, a cóż dopiero zatrzymywać ptaki w locie. I przegrywa. Jednak kiedy czyta się Improwizację, mając osiemnaście lat, to czyta się ją, nie biorąc jeńców, bez zastrzeżeń i z głęboką wiarą w performatywną moc poezji. Widzi się proroka w Konradzie, a nie w Księdzu Piotrze czy w Oleszkiewiczu. Czyta się nieuważnie, jak Gustaw czytał „książki zbójeckie”, nie dostrzegając zawartej w nich przestrogi. Zaślepieni feerią barw kroczymy wraz z Konradem w otchłań, a jego duchowe imię „czterdzieści i cztery” musi pozostać przed nami do czasu zakryte. Gdyby tak nie było, nie mogłoby się dokonać misterium późniejszej przemiany, ponieważ blask komety zatrzymywanej w locie widać tylko w ciemności, kiedy wodzeni jesteśmy na pokuszenie. Bo osiemnaście mieć lat to nie grzech, nawet jeśli później ma się ich nieco więcej, to arcypoemat Mickiewicza domaga się młodego i grzesznego ducha. Augustynowe „uczyń mnie czystym, ale jeszcze nie teraz”, ale jakaż wielkość i jakaż poezja. Tylko młokos zrozumie siłę romantycznego buntu, bo wszakże romantycy umierali młodo. Buntu przeciwko rozbratowi słowa i rzeczy: mam przecież upodabniać się do Chrystusa (to zasadnicze przesłanie mesjanizmu osobowego Dziadów), więc wziąć odpowiedzialność za słowo, mówić tak czysto i z taką wiarą, aby to, co mówię, materializowało się na moich oczach. Teraz i tu. Cóż z tego, że Konrad pojął to tak nieopatrznie i wbrew teologii! Nie ma powodu, aby mu nie wierzyć, bo „on kochał wiele, on kochał wielu”. Błądzi, ale poezja go nie myli i zaświadcza: „Kiedy spójrzę na kometę z całą mocą duszy, / Dopóki na nią patrzę, z miejsca się nie ruszy”. Skoro mówi, to czyni, bo jest Poetą. Ale gdybyż tylko o to chodziło! Komety, choć zatrzymane w locie, są daleko, oko Poety dotyka Drogi Mlecznej, ale kraty celi są blisko. I tu już działające słowo nie radzi sobie tak dobrze. Nazywa Boga „tylko mądrością”, bluźni, więc przestaje stwarzać. Konrad nie wejdzie na drogę metanoi dzięki poezji. Pozostanie tytanem i Orfeuszem, ale nie profetą. Zwycięży inna poezja i inny wzór w osobie Księdza Piotra. Dzięki niemu i Konrad wejdzie na drogę uchrystusowienia, śmierci dla świata koniecznej, aby narodził się Człowiek Nowy (Homo Novus), o którym tyle czytamy w listach św. Pawła.
Konrad ma w sobie coś z gwiazdy rocka, kiedy mówi „Ja mistrz” albo „Milijon tonów płynie; w tonów milijonie / Każdy ton ja dobyłem, wiem o każdym tonie”. Opadanie i wznoszenie się, liryczne jam session, jazzowa synkopa wyobraźni. Wyobraźni? Co ja mówię! To się zdarzyło po prostu i nie ma powodu, aby w to wątpić. Ten osiemnastoletni chłopiec, którego wspominam tutaj z takim rozrzewnieniem, o Mickiewiczu (czyli o wszystkim) nie wiedział prawie nic. Ale wierzył w poezję, a więc w czyn, w to, że nie czyta się bezkarnie. Czytanie prowadzi do utraty albo zmiany imienia (Gustaw- Konrad), ujawnia przeznaczenie niekiedy zamknięte w szyfr („czterdzieści i cztery”), a nieskończone i wielowątkowe otwiera na przeczuwane jedynie części arcydramatu. Coś z tej idei znalazło się w romantycznym numerze tego kwartalnika.
- Ireneusz Staroń
Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin
Słoneczne gospodarstwo. Szkice o literaturze polskiej. Tom I - Jan Tomkowski

Przedstawiany czytelnikowi wybór prac Jana Tomkowskiego Słoneczne gospodarstwo. Szkice o literaturze polskiej przynosi studia, szkice i drobne artykuły napisane w ciągu minionych czterdziestu lat. Znalazły się tu wyłącznie teksty poświęcone literaturze polskiej. Najwcześniejsze, jeszcze z lat 70. i 80. minionego wieku, dotyczyły mistyki europejskiej i jej recepcji w poezji romantycznej. Już wówczas autor traktował wiek XIX jako całość, poszukując również w drugiej połowie stulecia śladów zainteresowania problemami metafizycznymi, zjawiskami paranormalnymi, teorią snów. Z tego punktu widzenia szczególnie interesującym przedmiotem badań okazała się twórczość Bolesława Prusa. Teksty poświęcone ówczesnej poezji, atakowanej często przez pozytywistycznych krytyków literackich, zmierzały do rehabilitacji pewnego fenomenu artystycznego, niesłusznie zepchniętego na margines. Dopełnieniem studiów nad literaturą polską XIX wieku stały się opracowania poświęcone Miriamowi, Żeromskiemu, Micińskiemu, a przede wszystkim Wyspiańskiemu.
Skupiając się na szeroko pojmowanej literaturze XIX wieku, postrzeganej jako najświetniejsza epoka dominacji książki w życiu człowieka (jej symbolem staje się „Biblioteka” przeciwstawiana „światu”), autor publikował systematycznie swoje przemyślenia dotyczące poezji i prozy XX wieku. Także i w tym przypadku nie ograniczał się do twórczości jednego pisarza, gatunku czy nurtu. Dążył raczej do naszkicowania pewnej całości, dlatego gdy pisał o nowatorach, takich jak w okresie międzywojennym Gombrowicz czy Schulz, nie lekceważył kontynuatorów tradycji, takich jak Dąbrowska. Spośród poetów powojennych analizował najczęściej lirykę Herberta, Grochowiaka, Rymkiewicza. Wiele miejsca w refleksji Jana Tomkowskiego zajął polski esej, od Norwida poczynając.
Badacz literatury XIX i XX wieku okazjonalnie sięgał po tematy nietypowe, analizując nawet twórczość Reja i Kochanowskiego, a także przywołując barwny obraz staropolskiej kuchni uwiecznionej w literaturze.
Tom I zbioru obejmuje szkice na temat literatury staropolskiej, romantycznej, pozytywistycznej, aż do twórczości Prusa.
Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin
Na ziemi i w niebie. Szkice o ziemskiej i niebieskiej ojczyźnie Jana Polkowskiego - Józef Maria Ruszar

Niezwykła poezja Jana Polkowskiego dzieli się na dwa okresy: 1977–1990 oraz od 2009 do dzisiaj. Dwudziestoletnie milczenie poety spowodowało odnotowanie jego tryumfalnego powrotu tomem Cantus przez niemal wszystkie media.
W zawartości i poetyce twórczości drugiego okresu nie ma większych zmian. Można jednak zauważyć, że jawniej zostały wyeksponowane w niej wątki religijne, a – z racji wieku poety – częściej pojawiają się tu wiersze senilne, naznaczone wspomnieniem, zrozumieniem i uważnym odnotowaniem przemian.
W monografii opracowano kilka najważniejszych tematów tej poezji. Po pierwsze (w dziale „ziemskim”), silny związek z miejscem, przez co należy rozumieć Polskę jako ojczyznę, ale też i „małe ojczyzny”, czyli Nową Hutę, Kraków oraz Tymową, o których mówi rozdział Miejsce poety na ziemi. Szczególnie wstrząsające dzieje powstania młodego miasta, obecnej dzielnicy Krakowa, mają w Polkowskim swego wybitnego herolda.
Do kategorii ziemskiej należą również dwa inne tematy: tragiczna historia Polski, której dramatyczny moment został uwieczniony w tomie Głosy, mówiącym o wydarzeniach grudniowych, oraz kwestia Kresów. Wileńszczyzna to bowiem druzgocące dziedzictwo Polkowskiego – jego ojciec, AK-owiec wyzwalający Wilno w 1944 roku, został zesłany za Ural, a następnie „repatriowany” na tak zwane Ziemie Odzyskane. Pamięć Kresów została odnotowana w rozdziale W prowincji niepamięci. Mityczne Kresy Jana Polkowskiego.
Na dział zajmujący się religijnym aspektem wierszy składają się dwa szkice. Jeden, krótszy, jest interpretacją pojedynczego wiersza Piero della Francesca „Madonna brzemienna”. Jest to wiersz najlepiej ujmujący teologiczne wątki maryjne, a zarazem jeden z wielu portretów kobiecych w poezji Polkowskiego. Drugi rozdział – Żywioły i Duch Święty. Sygnały poezji religijnej w twórczości Jana Polkowskiego – mówi o innym motywie, jakim jest codzienna obecność Ducha Świętego.
W Aneksie opublikowana została skrócona wersja posłowia z tomu Rozmowy z Różewiczem będącego kolekcją wierszy Polkowskiego napisanych jako odpowiedź na wiersze tegoż poety.
Jan Polkowski – zarys recepcji
Życie i twórczość Jana Polkowskiego należą do niezwykłych, ale paradoksalnie mało obecnych w czytelniczej świadomości.
Nadzwyczajność jego biografii rozpoczyna już sam start poetycki – Polkowski był pierwszym poetą, który debiutował poza komunistyczną cenzurą i do końca okresu PRL odmawiał uczestnictwa w oficjalnym życiu literackim. Jego pierwsze wiersze, pisane od 1977 roku, jeszcze w czasie studiów na krakowskiej polonistyce, ukazywały się w 1978 roku w podziemnym periodyku literackim „Zapis”, a także we współredagowanym przez niego piśmie krakowskiego Studenckiego Komitetu Solidarności „Sygnał”, pierwszej niezależnej, jawnej organizacji młodzieżowej w bloku sowieckim. Kolejne tomy jego wierszy – To nie jest poezja (1980), Oddychaj głęboko (1981), Ogień (1983) i Drzewa (1987) – wychodziły drukiem bez cenzorskich ingerencji. Debiut Polkowskiego był znaczący i potwierdzał siłę tak zwanego drugiego obiegu, a poeta swą postawą współtworzył proces wybijania się polskiej kultury na niezależność.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Polkowski mógł już publikować w oficjalnych wydawnictwach (Elegie z Tymowskich Gór i inne wiersze, 1990), ale – zaangażowany w odbudowę państwa polskiego – zamilkł na lat dwadzieścia. Jego głośny powrót (Cantus, 2009) był wydarzeniem niemożliwym do zignorowania nawet przez ideowych wrogów. Specyfika polskiego życia literackiego, uwikłanego w polityczne spory, spowodowała wprawdzie, że kolejne tomy nie odbiły się tak wielkim echem (Cień, 2010), co nie zmienia faktu, że niezwykłe w polskiej literaturze Głosy (2012) i senilna Gorzka godzina (2015) uznawane są za najwybitniejsze osiągnięcia literackie wolnej Polski. Faktem jest, że pisząc o poecie w roku 2022, mamy na myśli kogoś, kto w przeważającej części swego dorobku należy już do XXI wieku. Tak więc wcześniejsze rozpoznania i analizy twórczości – te z końca ubiegłego wieku – wymagają sporej korekty, jeśli nie zwykłego uzupełnienia. Dowodem na konieczność lekturowego wysiłku są kolejne książki, choćby tomy poezji, takie jak: Pochód duchów (2018), Rozmowy z Różewiczem (2018), Łyżka ojca (2021) czy Pomieszane języki (2021) oraz drugi tom wierszy zebranych Gdy Bóg się waha. Poezje 2018–2022 (2022).
Biografia poety i jej polityczny kontekst wpływają na odbiór jego twórczości. Jeszcze kilka lat temu Polkowskiego usiłowano zamknąć w formule „najwybitniejszego poety stanu wojennego”, mimo że w tym okresie wydał zaledwie jeden tom wierszy (Ogień), zresztą trzeci z kolei. O pierwszym okresie twórczości autora Elegii z Tymowskich Gór sporo mówią ważne rozpoznania Stanisława Barańczaka, Jana Błońskiego, Tadeusza Nyczka i Mariana Stali. Ci wybitni krytycy podkreślają u Polkowskiego misterne połączenie poetyckiego „ja”, uwikłanego w osobiste dylematy moralne i egzystencjalne, z tragicznym losem własnego narodu i – szerzej – dziejami Europy Wschodniej. Smutek i tragizm historii są w tej poezji dyskretnie przełamywane przez delikatną moc wartości wysokich, których oczywiste, choć zagrożone istnienie daje jednostce i wspólnocie otuchę i nadzieję na godne przetrwanie. Wiersze pisane po wielkim powrocie kontynuują linię zaproponowaną w młodości, wyrażającą jedność osobistego doświadczenia poety i losu narodu. Dzieje Polski oraz Polaków są w nich wyrażane i opisywane za pośrednictwem doświadczeń rodzinnych, a podkreślanie empirycznej identyczności tych przeżyć staje się znakiem herbowym poezji Polkowskiego. Najnowsze tomy twórcy, powstałe już w XXI wieku, komentowali znani krytycy, jak Przemysław Dakowicz, Andrzej Horubała, Wojciech Kudyba i Paweł Próchniak. Kilka lat temu z próbą całościowego podsumowania dotychczasowej twórczości zmierzyli się profesorowie Krzysztof Koehler i Wojciech Ligęza. Ostatnio podjął ją również Andrzej Horubała we wstępie do wydania wyboru zatytułowanego Wiersze konieczne (2021). Pierwsze antologijne wydanie szkiców i opracowań tej twórczości, poniekąd zastępujące monografię, ukazało się w 2017 roku pod tytułem W mojej epoce już wymieram, a o pierwszą książkę autorską Pamięć i godność. O poezji Jana Polkowskiego pokusił się Wojciech Kudyba. Niniejsza pozycja Na ziemi i w niebie. Szkice o ziemskiej i niebieskiej ojczyźnie Jana Polkowskiego jest ujednoliconą (i najczęściej skróconą) wersją zebranych wstępów, posłowi oraz szkiców powstałych w latach 2017–2022, będących wynikiem mojego kilkuletniego towarzyszenia temu twórcy, którego obecność uważam za niezwykle istotną dla zrozumienia najnowszych dziejów Polaków. A że historia ostatnio znów przyśpieszyła, przynajmniej niektórych budząc ze snu o nieznośnej lekkości bytu, skupienie uwagi na przemianie dziejów wydaje się niezwykle aktualne. Jest to bowiem poezja egzystencjalna, poważna, zajmująca się istotnymi sprawami dotyczącymi naszego losu tu, na ziemi, i kwestiami wykraczającymi poza sferę doczesną.
(fragment wstępu)
Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin
Czytanie językami. Praktyki interpretacyjne dla nauczycieli i studentów

Czytanie językami. Praktyki interpretacyjne dla uczniów i studentów to zbiór błyskotliwych i nowatorskich interpretacji najważniejszych tekstów kanonu lektur szkolnych. Autorzy udowadniają, że utwory tak dokładnie "wyczytane" przez polonistykę jak Ludzie bezdomni czy W malinowym chruśniaku wciąż skrywają w sobie nieoczywiste znaczenia. Publikacja jest znakomitą pomocą dla wszystkich nauczycieli polonistów oraz studentów kierunków filologicznych.
To książka wyrastająca ze sztuki interpretacji. Odwołuje się do fundamentalnej dla polonisty praktyki: uważnej, niespiesznej, wnikliwej i silnie subiektywnej lektury. Za tą strategią filologiczną kryje się umiłowanie słowa – przyciągającego uwagę, wywołującego skojarzenia, pobudzającego do poszukiwań. Autorzy szkiców sięgają do tekstów niemal kanonicznych, obecnych bodaj w każdym rozkładzie materiału kształcenia literackiego – do utworów Adama Mickiewicza, Henryka Sienkiewicza, Marii Konopnickiej, Bolesława Leśmiana, Mirona Białoszewskiego, Haliny Poświatowskiej czy Zbigniewa Herberta. Przedstawione w niniejszej publikacji refleksje i wnioski są jednak rezultatem niekoniecznie oczywistych metod badawczych. Stąd tytułowe „języki”, przywodzące na myśl praktykę indywidualnego czytania, a zarazem kojarzone z metodologią, w której zakorzeniona jest interpretacja. Wachlarz proponowanych ujęć jest imponujący: od hermeneutyki i aksjologii po antropologię przedmiotu i muzyczność literatury. Autorzy pragną ożywić szkolny i akademicki dyskurs, przypominając poniekąd o prawdziwym powołaniu filologii, o sztuce interpretacji.
Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin
Osobowość i poetyka. Szkice o literaturze polskiej XX wieku. Tom 1 – Wiesław Paweł Szymański

Tom Wiesława Pawła Szymańskiego Osobowość i poetyka. Szkice o literaturze polskiej XX wieku to zbiór artykułów znakomitego krytyka i historyka literatury, które kreślą, rysują i budują obraz pisarstwa filologicznego autora Ballad przed burzą w sposób interesujący i wielce zajmujący. Wyłania się z tego opracowania ciekawy portret niezwykle zachęcający do dalszego poznawania – ciągłego studiowania jego artykułów, szkiców, esejów. Już tytuł tomu przyciąga uwagę potencjalnego czytelnika – został on trafnie dobrany, świetnie charakteryzuje najistotniejsze problemy poruszane przez Szymańskiego. Znakomicie się stało, iż wydobywa się z zapomnienia tego interesującego krytyka.
(z recenzji dr. hab. Pawła Tańskiego, prof. UMK)
Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin
Nowy Napis. Liryka, epika, dramat nr 17

Widzę go, jak prześwituje przez burze z deszczu i burze ze słów. Idzie jak wędrowiec z płachtą na głowie na tle alpejskich szczytów i alpejskich błyskawic z obrazów Caspara Davida Friedricha. Pada deszcz, a on chroni się za zdartym płaszczem ze słów. Jest jesień 1829 roku. Wędrują wraz z Adamem Mickiewiczem i Antonim Edwardem Odyńcem ze Splügen do Chiavenny. Wędrują w drodze do wieczności. O takich wędrowcach przy okazji przemoczonych pończoch wieszcza pisał Jarosław Marek Rymkiewicz w tomie Adam Mickiewicz odjeżdża na żółtym rowerze (2018). Skoro o nich pisał, to był tam wtedy z nimi i nie ma powodu w to wątpić. Gdzie zatem odszedł z tej swojej tutejszej egzystencji 3 lutego 2022 roku? Jak będzie tam, dokąd odszedł? A może należy spytać, co miał na sobie in articulo mortis? Twierdził, że ślady naszej tutejszej egzystencji pozostały w naszych tutejszych przedmiotach. Z wyżej wymienionego tomu esejów wynotowuję zatem: „koszulka śmiertelna stambulska” „to ostatni kawałek tutejszego świata, który Mickiewicz posiadał, kiedy umierał. […] [C]oś, co go w ostatnim momencie dotykało”, „usta istnienia, które całują usta nieistnienia”. Wreszcie – „ostatni pocałunek ostatniej rzeczywistości”. Czym się stał dla Rymkiewicza w lutym onego roku?
Jeśli był Mickiewiczem naszej współczesności, to był epoką, całym światem, ontologiczną encyklopedią, opowieścią, przez której usta mówiły nasze Wielkie Duchy, bo był im podobny i my jesteśmy do nich podobni, bo Wielkie Duchy były ziemskimi duchami; bo nasze psychiki, postępki i charaktery były podobne do ich psychik, postępków oraz charakterów. Nasza cielesność, rzeczy małe i wielkie były identyczne z owymi rzeczami, małościami i wielkościami Wielkich Duchów. I każdy z nas będzie miał – tak jak Mickiewicz – swoją „koszulkę śmiertelną stambulską”, niemą tkaninę na nagim ciele, najintymniejszego świadka tego ciała konania, ostateczny artefakt naszej ziemskiej egzystencji. Świadomie nie cytuję Rymkiewicza, a jedynie parafrazuję i kryptocytuję, użyczam jemu swoich ust, ponieważ i on swoich użyczał Mickiewiczowi. Taką hermeneutykę kultury jako rozmowy i współistnienia z umarłymi zawarł JMR na początku eseju historycznoliterackiego (tudzież dygresyjnego naukowego poematu) Juliusz Słowacki pyta o godzinę (1982). Zawarł mimochodem, bo wyłożył w tomie Czym jest klasycyzm (1967). Nie piszę więc ja, lecz JMR pisze przeze mnie i mówić mi każe. To czysty surrealizm, owszem. Albo i nie on, bo archetyp, tożsamościowy wzór, który odłożył się w głębinach mojej psychiki w procesie wielopokoleniowej filogenezy. Naszej polskiej filogenezy konfederatów barskich i powstańców warszawskich i fraszek, i trenów z Czarnolasu, i grzybobrania z Soplicowa. Rymkiewicz pragnął skupić w sobie polskie arche, uczynić ze swojego dzieła antologię poprzedzających go literackich tradycji oraz etosów polskiego republikanizmu, polskiego bezgranicznego umiłowania wolności. Potrzebował do tego liryki, epiki i dramatu, eseju, powieści i traktatu, felietonu, wywiadu i gazetowej połajanki. Nieustannego dygresyjnego poematu, nowych Dziadów, splątanego Żmutu. Wielogatunkowej liryki, różnogatunkowej epiki, wielokształtnego dramatu, bo „Wielcyśmy byli i śmieszniśmy byli”. Potrzebował, bo był z Mickiewicza, bo był ze Słowackiego, z ich barokowo-romantycznego oddechu wolności gatunkowej, bo uwierzył w swoje „czterdzieści i cztery” i w swoją Wielką Improwizację. I w Beniowskiego i w Fantazego, któremu wciąż słowa umierają, więc słów innych szuka. Tylko wówczas „opowieść sama siebie opowiada” – a wiemy to z jego eseju Pierścień Maurycego Prozora. Bo koncept to ruch, czyli życie, słowo rzucone przeciw Nicości, ułożona opowieść przeciw chaosowi. Wreszcie – potrzebował literaryzacji istnienia, przekładalności literatury na życie, zniesienia granicy pomiędzy twórcą a jego dziełem. Mówiono o Różewiczowskiej teatralizacji, o tym jak poeta z Radomska pozował i reżyserował każdą swoją fotografię. A co wyraża oblicze Rymkiewicza? Jak jest tam, d o k ą d o n o w y r a ż a?
Nazywał siebie radykalnym postnietzscheanistą. Uważał, że literatura i inne sztuki są poza dobrem i złem, dotykają sfery poza wszelką moralnością: „Sonety krymskie nie są ani dobre, ani złe, nie propagują żadnego dobra, ani żadnego zła, są tylko piękne”. Tak mówił w 2016 roku, kiedy odbierał Nagrodę im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I mówił szczerze. Ale JMR grał też w różne gry, przywdziewał kostiumy: wieszcza, błazna, Bożego szaleńca, konceptysty z ducha panów Paska i Zagłoby. Potrzebował gestu! Aktu o mocy performatywu, bo i Mickiewicz go potrzebował. „Czas, bracie, r o b i ć p o e z j ą!” – wołał on do Aleksandra Chodźki w liście z 8 lutego 1842 roku. „Czyż to nasza poezja – pisał wieszcz – ma być tylko w książkach, a w nas ma zostać proza, mamyż jak posągi Memnona głos wydawać o wschodzie, nie wiedzieć dlaczego, kiedyśmy martwi i nieruchomi”. Żywioł polityczny Rymkiewicza stanowił naturalną konsekwencję tej postawy. Stąd jego poparcie dla formacji niepodległościowych, sprzeciwiających się postkolonialnej mentalności III RP, jej finlandyzacji w projekcie federacji europejskiej. I wzbudzał kontrowersje światopoglądowej oraz estetyczne, bo i Mickiewicz je wzbudzał. Pragnął lawy, ognia, mocniejszego tętna krwi, polskości odważnej, a nie przyciszonej, silnej swoimi instytucjami, do których zaliczał mądrą publiczność literacką. Pozostawił po sobie projekt najbardziej ambitny: uczynić z czytelników estetów i obywateli. Kiedy patrzę na okładkę jego książki z 1982 roku, wiem, że wciąż pyta o godzinę. I wiem, że jeszcze do nas powróci.
- Ireneusz Staroń
Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin
Słoneczne gospodarstwo. Szkice o literaturze polskiej. Tom II - Jan Tomkowski

Przedstawiany czytelnikowi wybór prac Jana Tomkowskiego Słoneczne gospodarstwo. Szkice o literaturze polskiej przynosi studia, szkice i drobne artykuły napisane w ciągu minionych czterdziestu lat. Znalazły się tu wyłącznie teksty poświęcone literaturze polskiej. Najwcześniejsze, jeszcze z lat 70. i 80. minionego wieku, dotyczyły mistyki europejskiej i jej recepcji w poezji romantycznej. Już wówczas autor traktował wiek XIX jako całość, poszukując również w drugiej połowie stulecia śladów zainteresowania problemami metafizycznymi, zjawiskami paranormalnymi, teorią snów. Z tego punktu widzenia szczególnie interesującym przedmiotem badań okazała się twórczość Bolesława Prusa. Teksty poświęcone ówczesnej poezji, atakowanej często przez pozytywistycznych krytyków literackich, zmierzały do rehabilitacji pewnego fenomenu artystycznego, niesłusznie zepchniętego na margines. Dopełnieniem studiów nad literaturą polską XIX wieku stały się opracowania poświęcone Miriamowi, Żeromskiemu, Micińskiemu, a przede wszystkim Wyspiańskiemu.
Skupiając się na szeroko pojmowanej literaturze XIX wieku, postrzeganej jako najświetniejsza epoka dominacji książki w życiu człowieka (jej symbolem staje się „Biblioteka” przeciwstawiana „światu”), autor publikował systematycznie swoje przemyślenia dotyczące poezji i prozy XX wieku. Także i w tym przypadku nie ograniczał się do twórczości jednego pisarza, gatunku czy nurtu. Dążył raczej do naszkicowania pewnej całości, dlatego gdy pisał o nowatorach, takich jak w okresie międzywojennym Gombrowicz czy Schulz, nie lekceważył kontynuatorów tradycji, takich jak Dąbrowska. Spośród poetów powojennych analizował najczęściej lirykę Herberta, Grochowiaka, Rymkiewicza. Wiele miejsca w refleksji Jana Tomkowskiego zajął polski esej, od Norwida poczynając.
Badacz literatury XIX i XX wieku okazjonalnie sięgał po tematy nietypowe, analizując nawet twórczość Reja i Kochanowskiego, a także przywołując barwny obraz staropolskiej kuchni uwiecznionej w literaturze.
Tom II zbioru rozpoczynają analizy na temat dzieł Wyspiańskiego, a kończą szkice o Herbercie.
Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin