Newsletter
Podaj swój adres e-mail, jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach i promocjach.

Psem i kością. Recepcja poezji Tomasza Pułki do roku 2021

Dostępność: duża ilość
Wysyłka w: 48 godzin
Dostawa: Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności sprawdź formy dostawy
Cena: 30,00 zł 30.00
ilość szt.

towar niedostępny

dodaj do przechowalni
Ocena: 0
Kod produktu: E66D-59638

Opis

Wstęp

1. Czym jest poniższa książka?

Tom, który czytelnik / czytelniczka trzyma w rękach, jest wyborem różnego rodzaju tekstów: recenzji, artykułów krytycznoliterackich, wspomnień, rozmów dotyczących bezpośrednio twórczości i działalności Tomasza Pułki – polskiego poety zmarłego przedwcześnie i tragicznie w 2012 roku (w wieku dwudziestu czterech lat). Pułka znany jest między innymi z eksperymentatorskiego zacięcia, pisania wierszy (momentami) zaporowo trudnych, świetnego słuchu i autentycznej pasji do poezji / literatury, która przejawiała się nierzadko w ciętych atakach na to, co Pułka uznawał za tendencję „klasyczną”, czy też „klasycyzującą”, w wierszu współczesnym. Mimo niewielkiego objętościowo dorobku młody autor już za życia stał się ważną postacią sceny poetyckiej, a po śmierci, jak się wydaje, jego pozycja wyłącznie rosła. Do inspiracji Pułką przyznaje się wielu współczesnych autorów i autorek.

Poniższa książka nie jest „podręcznikiem do Pułki”, kompendium wiedzy ani czytelniczym przewodnikiem. Nie ukrywam, że jej lektura dla osób nieznających twórczości poety może się okazać dużym wyzwaniem (takim osobom polecam przede wszystkim przedrukowane tu Posłowie do tomu Podczas siebie – przygotowanego przez Martę Koronkiewicz w 2018 roku wyboru utworów Pułki). Znaczną część tekstów zebranych w tomie należałoby czytać nie tyle ze znajomością twórczości autora Cennika, ile równolegle do niej: mając na podorędziu poszczególne książki, wracając nieustannie do najważniejszych wierszy, zagłębiając się razem z krytykami i badaczami w detale tego nadzwyczaj złożonego literackiego projektu. Innymi słowy: ta książka przeznaczona jest – z konieczności, jak sądzę – przede wszystkim dla czytelników, których twórczość Pułki niekoniecznie nawet przekonała, ale przynajmniej zdążyła zaintrygować. Tym, którzy Pułkę znają dobrze, ale nie interesowali się dotąd jego recepcją, niniejszy tom pozwoli zapoznać się z głównymi wątkami, tezami i obserwacjami krytyków. Tym, którzy znają dobrze i Pułkę, i historię jego czytania, zestawienie różnych omówień i komentarzy pozwoli – mam nadzieję – lepiej zrozumieć potencjalne linie konstruktywnych sporów, dostrzec wątki domagające się rozwinięcia, interpretacyjne białe plamy i ślepe plamki.

Co do tych, którzy autora Cennika w ogóle nie znają – nie dysponuję tu miejscem, by podać wszystkie powody, dla których moim zdaniem warto czytać i Pułkę, i jego interpretatorów. Ucieknę się do prostego wybiegu i spróbuję zaintrygować ich wierszem, jednym z najlepszych (a zarazem – czy to dobre słowo? – najładniejszych) w dorobku poety:

 

Blenda

Moje oczy są w coraz to gorszym stanie.
Nie chodzi o wadę, nie mówię o jaskrze.
Kiedy wieszam pranie i na siebie patrzę
 – moje oczy widzą codzienne umieranie

jeszcze pojedynczego ciała, bo jeszcze
się mieszczę w tej warunkującej rozstanie
powłoce z papieru zwilżonego śliną.
Nasze łodzie się miną (grymas uśmiechu),

nasze łodzie się mienią (brokat i cekiny).
Opowieść o kolorze, który zgubił znaczenie
 – piękne mówienie, zdrobnione do „rozmówka”
na kursie języka, najlepiej angielskiego.

Przecież nie dostrzegą różnicy w zapisie.
Moje oczy są w coraz, coraz to gorszym
stanie. Kiedyś były tylko „smutne”,
teraz to jest „rozpacz”. To nie siedzi

we mnie, tylko „podczas siebie”. Taki
akt własności, żeby był czasownik. Taki
akt własności, żeby przyjąć gości i
częstować ciałem (idea chrześcijaństwa

to przejście z „szukałem” do jesień
widocznego na murach). „Która jest?” Tak,
to tutaj. „Mam nadzieję, że zdążę.” Bardzo
ładne miejsce. „Dziękuję.” Proszę się rozgościć.

 

2. Kompozycja tomu

Obecność Tomasza Pułki w polskiej poezji najnowszej pozostaje zjawiskiem bardzo nietypowym. Nie tylko dlatego, że autor Rewersu, który za życia wydał tylko cztery książki poetyckie – po śmierci zaś jedną dodatkową – zdążył zatrząsnąć literacką polszczyzną i wpłynąć na całe pokolenie twórców. Nie tylko dlatego, że jego wiersze, nieobawiające się oskarżeń o niezrozumiałość czy bełkotliwość, chętnie i często przechodzą w rejony skrajnej nieprzejrzystości, ekstremalnego komunikacyjnego zawikłania – a mimo to pozostają wśród najchętniej czytanych i przywoływanych przez osoby choć trochę zainteresowane poezją współczesną. Również – a może przede wszystkim – dlatego, że objętość dotychczasowej krytycznoliterackiej recepcji twórczości Pułki wydaje się nieadekwatna do jego pozycji: przekrojowych szkiców poświęconych tej poezji jest kilkanaście, recenzji odnotowanych przez katalog Biblioteki Narodowej – zaledwie kilka; i to mimo wysiłków przynajmniej kilkorga krytyków bliskich Pułce pokoleniowo, którzy piszą o nim konsekwentnie od lat.

Dodajmy jednak od razu: kluczem pozostaje owo wydaje się. Recepcja Pułki jest bowiem nie tyle skromna, ile specyficzna, a konkretnie: specyficznie rozproszona. Jest on przywoływany w licznych tekstach krytycznych, wywoływany w dyskusjach i na spotkaniach autorskich, stanowi bardzo ważny punkt odniesienia dla poetów najmłodszych, jest traktowany jako jeden z reprezentantów w ko- lejnych artykułach akademickich – Pułka wydaje się właściwie wszechobecny, a jednocześnie nie tak często brany pod interpretacyjną lupę jako twórca samodzielny, nieredukowalny do miejsca na mapie literackich wpływów i zależności. Winić za to należałoby zapewne szereg czynników: słynną nieprzejrzystość i gęstość wierszy tego poety; jego wyrazistą publiczną sylwetkę, która odciąga uwagę od tekstu; to, że młody autor faktycznie uchwycił, jak się zdaje, coś fundamentalnego na temat kondycji swojego sprekaryzowanego, wyobcowanego pokolenia – i jako głos pokolenia jest często traktowany; a może i samą przedwczesną śmierć poety, która nieodwracalnie zmieniła jego status z uczestnika bieżących sporów i debat na prekursora pewnych zjawisk, ogniwo w łańcuchu dłuższej poetyckiej tradycji. To wszystko stanowi zapewne temat na osobną dyskusję. W tym miejscu odnotujmy, że znaczna część recepcji Pułki odbywa się jakby przy innych okazjach, właśnie poprzez nawiązania i przywołania.

Jednocześnie tam, gdzie autor Zespołu szkół staje się jednak bez- pośrednio i na dłuższą chwilę przedmiotem krytycznego namysłu, gęstość i eksperymentalny rys jego wierszy zachęcają do lektury bliskiej, szczegółowej, ocierającej się momentami niemalże – przy- najmniej z perspektywy czytelnika przypadkowego – o akademicki hermetyzm. W ten sposób wyostrza się kontrast między dwoma obliczami recepcji Pułki, czy też dwiema formami jego pośmiertnej obecności: z jednej strony relatywnie spójny recepcyjny „rdzeń”, złożony ze szkiców, recenzji i artykułów akademickich, których głównym przedmiotem jest twórczość poety; z drugiej – recepcja rozproszona, oparta na trudnych do skatalogowania przywołaniach, zestawieniach, cytatach, gdzie twórczość Pułki jest traktowana raczej jako punkt odniesienia, źródło albo podszewka różnych zjawisk w młodej poezji.

Tom, który czytelnik / czytelniczka trzyma w rękach, ma zdawać sprawę z owego pierwszego zjawiska – spójnego rdzenia krytycznoliterackiej recepcji Pułki. Takie założenie może zostać przez kogoś potraktowane jako pójście na łatwiznę, gest redaktorskiej kapitulacji wobec dziwnego i złożonego fenomenu: może należałoby właśnie
wymyślić sposób, żeby na łamach jednej książki dać wyraz owemu rozproszeniu, dojmującemu wrażeniu wszechobecności poety, który nieczęsto brany jest na warsztat wprost, pojawia się za to wszędzie, przy każdej okazji… Być może – moja decyzja jest oczywiście w jakimś stopniu arbitralna. Wydaje mi się jednak, że przegląd twórczości Pułki należy zacząć właśnie od strony owych szkiców, recenzji, pogłębionych komentarzy – od tego, co proponuje jakąś względnie spójną narrację na temat rozwoju tej poezji i jej najważniejszych mechanizmów. Trzeba zacząć w tym miejscu, by z ową narracją móc konfrontować potem Pułkę punktowego i rozproszonego, Pułkę jako symbol czy ucieleśnienie pewnych zjawisk. Trzymam więc kciuki za kolejne metakrytyczne ujęcia i recepcyjne podsumowania – i mam nadzieję, że tom ten, jako pierwszy krok w pewnym z konieczności zbiorowym przedsięwzięciu, przynajmniej częściowo je ułatwi. Innymi słowy: nie staram się pokazać całości dotychczasowej recepcji Pułki, ale raczej pewną lekturową bazę, owej recepcji przekrój, rdzeń czy fundament.

Przyjęcie takich założeń wydaje mi się zasadne również dlatego, że niniejszy tom ukazuje się w dość nietypowym momencie; zdaje się, że jesteśmy ciągle na swoistej recepcyjnej fali wznoszącej, a popularność poezji Pułki – czy to jako źródła inspiracji, czy jako przedmiotu literaturoznawczych omówień – nadal rośnie. Nie wchodząc w rolę jasnowidza i unikając stwierdzeń w stylu „najciekawsze jeszcze przed nami”, zasygnalizuję tylko, że w najbliższych latach mamy duże szanse dostać do rąk obszerne i przekrojowe analizy poezji Pułki: przynajmniej dwóch autorów obecnych w tym tomie kończy doktoraty o autorze Paralaksy w weekend, a nie są to, jak się wydaje, jedyne planowane „okołopułkowe” projekty. W tej sytuacji cały tom należałoby traktować jako podsumowanie wstępnego etapu recepcji, raczej zawiązanie wątków niż ich domknięcie.

*

Skoro zaś mówimy o etapach, to warto by pokusić się o owej recepcji równie wstępną periodyzację. Ważnymi punktami w historii czytania Pułki będą oczywiście daty wydania kolejnych tomów (Rewers – 2006, Paralaksa w weekend – 2007, Mixtape – 2009, Zespół szkół – 2010, Cennik – 2012), data śmierci autora (lipiec 2012) oraz przełom lat 2017 i 2018, kiedy w bardzo krótkim odstępie czasu ukazały się tom wierszy zebranych poety (Wybieganie z raju w redakcji Krzysztofa Sztafy i Joanny Mueller) oraz przygotowany przez Martę Koronkiewicz wybór z twórczości Pułki (Podczas siebie) obejmujący też na zasadzie glosy jego prozy krytycznoliterackie – oba te wydarzenia sprowokowały swego rodzaju krytycznoliteracką mobilizację, wspartą wysiłkami czasopisma „Mały Format”, które ogłosiło najpierw specjalny numer poświęcony Pułce, a następnie suplementarny cykl artykułów Pułka 2.0. Do listy istotnych momentów dodać należałoby zapewne ukazanie się w 2009 roku Zwrotu politycznego Igora Stokfiszewskiego, w którym Pułka pojawił się jako jedna z centralnych postaci poezji najnowszej (w rozdziale Tezy o postpoezji); i chociaż ocena twórczości Pułki jest u Stokfiszewskiego ostatecznie dość niejednoznaczna (można by powiedzieć, że dużo bardziej, niż się to dziś pamięta), to Zwrot polityczny stanowi niewątpliwie moment zawiązania czy wyostrzenia refleksji o Pułce jako autorze politycznie zaangażowanym. Ta linia interpretacyjna będzie na różne sposoby rozwijana właściwie do dziś.

To najważniejsze punkty na recepcyjnej osi czasu. Co z okresami? Czy da się jakieś wyodrębnić w sposób, który ułatwiałby lekturę i doraźne porządkowanie pola, a przy tym nie wiązał się z ryzykiem nadużyć? Spróbujmy – pamiętając, że etapy twórczości i etapy recepcji rzadko uzgadniają się w harmonijny sposób.

Dlatego należałoby od razu odnotować, że omówienia twórczości Pułki, ukazujące się za życia poety, wychodziły przede wszystkim spod pióra innych poetów. Robert Rybicki komentował Paralaksę w weekend, Bartosz Sadulski – Zespół szkół; recenzowali też Marcin Orliński, Ryszard Chłopek, Jakub Winiarski (dwukrotnie), Jerzy Suchanek i Rafał Derda. Spośród krytyków rozpoznawalnych w środowisku literackim debiut Pułki odnotował oczywiście Karol Maliszewski – jednak to wspomniany szkic Stokfiszewskiego (i teksty nawiązujące z nim dialog) pozostał za życia Pułki główną próbą przekrojowego, systematycznego opisania tej twórczości.

Jeśli w kolejnych latach krytycznoliterackie zainteresowanie Pułką wzrosło, to – jak się zdaje – nie dlatego, że przedwczesna śmierć autora posłużyła za mobilizacyjny impuls, tylko ze względu na naturalny w pewnym sensie rozwój recepcji: potrzeba było czasu na wyklarowanie się głównych tematów, postawienie kilku wyraźnych tez, nawiązanie dialogu. Nie wydaje się, że niespodziewana tragiczna śmierć autora cokolwiek przyspieszyła – niewątpliwie motywująco zadziałało za to pośmiertne wydanie dwóch książek Pułki: poetyckiego Cennika (stosunkowo obszernego w porównaniu z poprzednimi tomami autora, opatrzonego, co jawiło się jako istotny gest, posłowiem autorstwa Szczepana Kopyta) oraz prozatorskiego Vida Local. Ten pierwszy zrecenzowały między innymi Aldona Kopkiewicz – rekonstruując przy okazji historię rozwoju dykcji poetyckiej Pułki – oraz Marta Koronkiewicz, której omówienie było jednocześnie próbą wskazania podstawowych mechanizmów czy zasad rządzących całą twórczością autora. Vida Local posłużyło natomiast za punkt wyjścia dla trzyczęściowego szkicu Arkadiusza Wierzby, który obszernie omawiał związki Pułki z poezją cybernetyczną i eksperymentalną. Tymczasem jeszcze o Zespole szkół, choć już po śmierci autora, pisał Jędrzej Brzeziński. Właściwie równolegle próbę osadzenia Pułki w kontekście pokoleniowych przemian polskiego życia literackiego podjął Jakub Skurtys, którego szkic, obudowany solidnym zapleczem teoretycznoliterac- kim, rozwijał refleksję nad kategorią zaangażowania w twórczości autora. W inny, choć chyba komplementarny sposób, ten temat podjął też niżej podpisany, starając się zarysować podobieństwa między Pułką a „zaangażowanymi” poetami jego pokolenia. Jednocześnie w swojej książce o poezji cybernetycznej Urszula Pawlicka omawiała poezję Pułki z perspektywy teoretycznoliterackiej, zainteresowana też była związkami młodego autora z projektem cybernetycznym. Na marginesie dodajmy, że już na tym etapie podejmowano próby wprowadzenia Pułki do kulturowo-medialnego mainstreamu; odnotować warto choćby niedługi, ale podejmujący próbę popularyzującej syntezy artykuł Antoniego Zająca.

Cezurą ważniejszą dla recepcji niż śmierć poety czy publikacja Cennika było wspomniane już niemal równoczesne wydanie tomu wierszy zebranych Wybieganie z raju oraz Podczas siebie. To właśnie lata 2017–2018 należałoby wskazać jako początek drugiego etapu recepcji Pułki – w krótkim okresie, między innymi dzięki przywołanym już przedsięwzięciom „Małego Formatu”, ukazał się wtedy cały szereg artykułów poświęconych autorowi Mixtape. Poza posłowiami do Wybiegania z rajuPodczas siebie czytelnik dostał do rąk recenzje / szkice, między innymi, Pauliny Chorzewskiej, Oskara Mellera, Jolanty Nawrot-Sprysak, Marka Olszewskiego, Jakuba Skurtysa, Krzysztofa Sztafy, Antoniego Zająca i Łukasza Żurka; dwie ankiety, wywiad z jednym z redaktorów wierszy zebranych, serię
wspomnieniowych artykułów znanych poetek i poetów, a nawet kilka tekstów popularnopublicystycznych. Wątki poruszone na pierwszym etapie recepcji właściwie się nie zmieniły, zostały tylko rozwinięte i zniuansowane (o kilku wybranych powiemy nieco dalej); więcej było ujęć całościowych, przekrojowych i polemicznych – zarysowały się, wyraźniej niż dotąd, linie potencjalnych sporów, nawiązały rozmowy i dyskusje między dość rozproszonymi dotąd głosami interpretacyjnymi. Ten etap recepcji pozostaje, jak się zdaje, otwarty i trwa do dziś.

*

W tym miejscu warto powiedzieć kilka słów o kompozycji niniejszego tomu.

Pierwsze dwie części odpowiadają zasadniczo wyodrębnionym prowizorycznie powyżej etapom recepcji Pułki: część pierwsza obejmuje teksty krytyczne powstałe do roku 2016 włącznie; część druga – późniejsze. Ten prosty podział zaburza nieco część trzecia – zdecydowanie krótsza od pozostałych – w której kryterium doboru tekstów nie jest chronologiczne: czytelnik / czytelniczka znajdzie tam wypowiedzi poetów i poetek, komentujące twórczość bądź publiczną działalność Pułki. Wydzielenie tej części ma podkreślić wspomnianą wyjątkową pozycję autora Cennika we współczesnym życiu literackim: jego rozproszona wszechobecność wynika w dużej mierze z tego, jak intensywnie oddziaływał na innych poetów / poetki – i jak ów pokoleniowy wpływ poprzedzał do pewnego stopnia „właściwą” krytycznoliteracką recepcję jego książek.

Oczywiście na podstawie opisanych kryteriów część tekstów mogłaby zostać umieszczona zarówno w części pierwszej, drugiej, jak i trzeciej; nie da się ustalić wyznaczników, które pozwoliłyby jednoznacznie wskazać, kiedy ktoś wypowiada się „jako poeta”, a kiedy „jako krytyk”. Recenzja Cennika autorstwa Aldony Kopkiewicz, nagradzanej poetki – choć umieszczona ostatecznie w pierwszej części tomu – mogłaby zostać zamieniona miejscami z recenzjami autorstwa Bartosza Sadulskiego, Roberta Rybickiego i Jolanty Nawrot-Sprysak. Decyzja o ostatecznym porządku tekstów jest do pewnego stopnia arbitralna; o takim, a nie innym podziale przesądziło jednak to, że tekst Kopkiewicz bardziej niż pozostałe wydaje mi się próbą rekonstrukcji ogólnej zasady czy linii rozwojowej poezji Pułki – teksty Sadulskiego, Rybickiego i Nawrot-Sprysak, nie mniej wartościowe jako wypowiedzi krytycznoliterackie, stanowią interwencje bardziej punktowe, subiektywne i zainteresowane warstwą warsztatową.

Wytłumaczyć należałoby się też z redaktorskich pominięć. Jak już wspomniałem, niniejszy tom nie zbiera wszystkich tekstów na temat Pułki, ale jest rezultatem do pewnego stopnia subiektywnych wyborów – ma dawać przekrojowy obraz dotychczasowej recepcji, niekoniecznie będąc całościowym jej podsumowaniem. Wybierając teksty do przedruku – zwłaszcza do części pierwszej i drugiej – kierowałem się kilkoma ogólnymi założeniami.

Po pierwsze, dawałem pierwszeństwo ujęciom szerszym i pogłębionym, wychodzącym poza omówienie pojedynczej książki Pułki, starające się wskazać kluczowe dla całej jego twórczości wątki czy historyczne przesunięcia. Unikałem do pewnego stopnia recenzji będących wyłącznie recenzjami, wybierając raczej dłuższe szkice i takie wypowiedzi, które pozostając recenzjami nominalnie (Kopkiewicz i Koronkiewicz Cennika, Skurtysa Wybiegania z raju), proponują spojrzenie na cały projekt literacki Pułki.

Po drugie, kierowałem się – oczywiście – własną oceną wartości czy jakości poszczególnych tekstów. Nie znaczy to absolutnie, że ze wszystkimi tekstami w tym tomie się zgadzam, ani nawet, że starałem się odfiltrować ujęcia „lepsze” od „gorszych”; chciałem zgromadzić przede wszystkim takie głosy, które wydają mi się interesujące i inspirujące, w znaczeniu motywowania do dyskusji i sporu, do rozwinięcia pewnych tez bądź polemiki. Innymi słowy – chciałem zaproponować czytelnikowi / czytelniczce wybór szkiców, które raczej pobudzają i inicjują dialog, niż tylko komentują i omawiają.

Po trzecie, chciałem w miarę możliwości uniknąć nadreprezentacji krytyków / krytyczek zajmujących się Pułką od dłuższego czasu – przyjąłem (zupełnie arbitralny) limit dwóch tekstów na osobę. Takie założenie pozwala pokazać, w jaki sposób niektórzy komentatorzy (Chorzewska, Koronkiewicz, Skurtys) rozwijają przez kolejne lata swoje interpretacje Pułki, a zarazem uniknąć sztucznego wrażenia, że krytycznoliteracka debata o autorze Cennika odbywa się w gronie trzech czy czterech osób.

Po czwarte, z założenia pominąłem teksty popularyzatorskie, publicystyczne i dziennikarskie – również (choć nie tylko) dlatego, że mają tendencję do skupiania się na „legendzie” Pułki, a nie jego twórczości, działalności bądź faktycznym literackim wpływie.

Po piąte, z przyczyn ode mnie niezależnych nie udało się zamieścić w niniejszym tomie trzech tekstów, na których przedruku bardzo mi zależało. Projekcja, przepracowanie, Pułka, Pessoa Joanny Bociąg stanowi ciekawy przykład wypowiedzi wspomnieniowej, która nie- postrzeżenie przechodzi w dość szeroki komentarz krytycznoliteracki na temat podstaw twórczości Pułki. Światło rozgaszone do białości. Poet(e)ologia Tomasza Pułki – uwagi wstępne Antoniego Zająca to przykład szkicu czerpiącego wyraźnie z nowych i popularnych koncepcji teoretycznoliterackich, w których Pułka zostaje płynnie włączony w szerszy filozoficzno-estetyczny projekt. Bociąg i Zając nie zgodzili się na przedruk swoich tekstów w tym tomie. Nieco inaczej było z artykułem Powstanie przeciw stabilizacji. Przyczynek do liryki horyzontalnej Tomasza Pułki Krzysztofa Sztafy, który zawiera między innymi interesującą próbę metodycznego wyjaśnienia, na czym właściwie polega – odnotowywany przez wielu, ale przez niewielu dotąd wyjaśniony – subwersywny czy radykalny potencjał językowych eksperymentów Pułki. W momencie domykania prac nad tomem szkic
Sztafy nie został jeszcze opublikowany – jestem jednak pewien, że stanie się przyczynkiem do kolejnych dyskusji.

Sztafa jest jednak obecny w tym tomie jako współredaktor wierszy zebranych Pułki – dzięki wywiadowi, który przeprowadzili z nim Paulina Chorzewska i Łukasz Żurek. Chociaż młody krytyk wypowiada się tam w trybie, nazwijmy to, edytorskim i środowiskowym – opisując głównie przebieg prac nad książką i napotkane przy tej okazji problemy – to sądzę, że jego komentarze mają wartość krytycznoliteracką: pokazują tę ukrytą zwykle część warsztatu autora, która w bezpośredni sposób naświetla nie tylko jego metodę twórczą, lecz także głębsze (by nie powiedzieć: filozoficzne) założenia na temat funkcji literatury i roli poety.

 

3. Tropy do lektury i punkty sporne

Chciałbym zaproponować czytelnikowi / czytelniczce również kilka tropów lekturowych – niekoniecznie wyczerpujących zbiór wszystkich istotnych wątków pojawiających się w recepcji Pułki, ale przynajmniej wybór najciekawiej i najkonsekwentniej rozwijanych przez krytyków i krytyczki tematów. Mam nadzieję, że osobom nieznającym dobrze Pułki podpowiem w ten sposób, na co zwrócić uwagę podczas lektury niniejszego tomu; tym zaś, którzy w debatę o poecie są w jakiś sposób zaangażowani, zaproponuję prowizoryczne podsumowanie recepcji i wstępne uporządkowanie pola.

Co ciekawe, podstawowe problemy i tematy kojarzone z poezją Pułki pojawiają się – choć oczywiście w różnym stopniu i przy różnym rozłożeniu akcentów – w większości tekstów krytycznych. Nieprzejrzystość wierszy, zamiłowanie do eksperymentu i formy cyfrowej, fascynacja płynną podmiotowością, poczucie rozbicia czy rozproszenia współczesnego świata, sceptyczny (ale ostatecznie dwuznaczny) stosunek do klasyków, chęć „zrobienia rozgardiaszu” tyleż w języku, co w literaturze, wywracanie i naginanie składni oraz gramatyki – w pewnym sensie wszystko to, co kojarzymy dziś z dykcją Pułki – zostaje zgodnie odnotowane przez krytyków i krytyczki, skądinąd niekoniecznie zmierzających do tych samych interpretacyjnych wniosków czy ocen. W tym sensie recepcja Pułki, choć zróżnicowana, wydaje się na podstawowym poziomie zaskakująco wręcz spójna: komentatorzy zgadzają się co do tego, co stanowi najciekawsze aspekty jego twórczości.

Dlatego czytelników zainteresowanych szczególnie kwestiami podmiotu wierszy Pułki – ściśle związanymi z jego operacjami na gramatyce i składni – pokierowałbym ku szkicom Koronkiewicz, Kopkiewicz, Skurtysa oraz moim; wątki cybernetyczne i eksperymentalne zostają podjęte zwłaszcza u Chorzewskiej i Wierzby; zaangażowanie Pułki to temat obecny oczywiście u Stokfiszewskiego, a także Skurtysa i niżej podpisanego (w tych samych szkicach najmocniej powraca temat pokoleniowej przynależności autora, ważny też dla Żurka); stosunek Pułki do klasyków i tradycji zostaje ciekawie omówiony, między innymi, u Koronkiewicz i Wierzby, jest też eksplicytnym punktem wyjścia u Żurka i Mellera; czytelnicy zainteresowani przede wszystkim historią rozwoju poezji Pułki powinni zajrzeć w pierwszej kolejności do wypowiedzi Skurtysa, Kopkiewicz, późniejszego tekstu Koronkiewicz i rozmowy ze Sztafą.

Być może jednak najwyraźniejszym wspólnym mianownikiem, łączącym niemal wszystkie teksty z części pierwszej i drugiej, jest odnotowywane przez krytyków i krytyczki wrażenie komunikacyjnej trudności, jaką sprawiają wiersze Pułki. W swoich recenzjach Cennika zarówno Koronkiewicz, jak i Kopkiewicz zdają sprawę z pewnego poczucia bezradności (u pierwszej autorki staje się ono impulsem do rozważań, u drugiej powoduje odbicie się od niektórych
wierszy); Koronkiewicz wraca potem do tego wątku w posłowiu do Podczas siebie. Chorzewska i Wierzba, podejmujący – kolejno – wątki cyfrowo-wizualne i narkonautyczne w poezji Pułki, pokazują, w jaki sposób wiążą się one z kwestią komunikacyjnych zakłóceń czy zaszumień (u Chorzewskiej łączy się to z kategorią „interfejsu”, u Wierzby – „tripu”). Porównawcze analizy Żurka i Mellera, którzy tropią u Pułki ślady „klasyków”, wynikają wprost z chęci przebicia się przez opór, który krytyce stawia zwykle „zglitchowana” poezja autora Cennika. Stokfiszewski w punkcie wyjścia swoich Tez… wprost odcina się od takich interpretacji, które przypisywałyby Pułce wiarę, „że nie ma ucieczki od normy językowego niewyrażania; […] że jego komunikacyjna nadzieja nigdy nie znajdzie spełnienia”, widząc tę linię interpretacyjną jako w pewnym sensie narzucającą się, ale szczególnie zwodniczą. Skurtys tymczasem właśnie w dezinformatywności wierszy Pułki szuka ich potencjału emancypacyjnego czy subwersywnego, podczas gdy niżej podpisany stara się wskazać je jako istotny element opartej na napięciach i kontrastach metody twórczej Pułki (tytułowej „sinusoidy” z posłowia do Wybiegania z raju). Sztafa natomiast, wypowiadając się z pozycji redaktora wierszy zebranych, wprost mówi o tym, że z trudności wierszy Pułki uczynił właściwie zasadę edytorską:

Na użytek publikacji pomyślałem, że najlepiej będzie potraktować te warsztatowe wprawki ewolucyjnie, właśnie jako część pewnego procesu. Z tyłu głowy miałem Pułkową koncepcję wiersza dysinformatywnego – jeśli filozofia staje się ostatecznie literaturą, to sama literatura znajduje swoje najbardziej radykalne ujście w szumie. Takie podejście wydawało mi się operacyjnie ciekawe. Wrzucałem więc te wersje, w których nagromadzenie komunikatów było największe, takie, które nieustannie zbijają z tropu i stawiają największy opór, mnożąc jednocześnie lekturowe możliwości.

Owo wrażenie trudności jest przez krytyków i krytyczki różnie oceniane i wywodzone z różnych źródeł: widziane jako zamierzone bądź nie, wartościowe bądź niepożądane, leżące po stronie poety (który próbuje wyrazić coś trudnego do wyrażenia) bądź czytelnika (który odbija się od celowo zwodniczych „zaszumień” wiersza); prowadzi też ostatecznie do bardzo różnych wniosków interpretacyjnych. Stałe jest jednak samo założenie, że owa trudność mówi coś zasadni- czego na temat specyfiki wierszy Pułki – że nie jest wątkiem po- bocznym, nie okazuje się przygodna wobec wiersza, ale, przeciwnie, wymaga odnotowania jej obecności, jeśli dotrzeć mamy do tego, co stanowi fundament jego poezji: jakiś problem, z którym zmagał się sam bądź który zostawił nam do rozwiązania. Recepcję Pułki można by więc czytać od strony tego, jak poszczególni komentatorzy ustawiają się wobec określonej jako kluczowa dla wierszy trudności – jak reagują na spostrzeżenie, że wiersz Pułki aktywnie stawia im opór.

Ze względu na wspomnianą spójność recepcji Pułki ewentualne linie krytycznoliterackich sporów okazują się ukryte i trudne do nazwania. Tym niemniej w zestawie tekstów z części pierwszej i drugiej da się wskazać przynajmniej dwa miejsca zderzenia poglądów czy interpretacji. W szkicach z części pierwszej Jakub Skurtys i Arkadiusz Wierzba proponują pewną modyfikację rozpoznań Aldony Kopkiewicz. Skurtys zastrzega, że zgadza się „w ograniczonym kontekście” z rozpoznaniem krytyczki twierdzącej, że Pułka chciał „uciec poza alternatywę […] «metafora albo życie»” tak, „by to poezja wywoływała i tworzyła jego, autora”; zdaniem Skurtysa „kontekst jest […] ograniczony o tyle, o ile Kopkiewicz nie traktuje «ja» Pułki i gestu jego powoływania przez wiersz jako manifestacji samego życia”. Wierzba uważa tymczasem, że u Kopkiewicz pojawia się, niebezpośrednio może podany, zarzut bełkotliwości niektórych wierszy Pułki; tymczasem samo użycie tej kategorii reprodukuje, zdaniem krytyka, taki „światopogląd estetyczny”, który upraszcza nasze rozumienie tego, czym jest literatura – i czym była, bądź jakie możliwości wyzwalała, poezja autora Cennika: „w ramach najbardziej rozpowszechnionego modelu recepcji literatury wszystko, co urąga naszej głęboko ludzkiej potrzebie spójności, ciągłości i sensu, uznać należy za nieudaną próbę sprostania tym ustandaryzowanym kryteriom”. (Jednocześnie Wierzba polemizuje z Urszulą Pawlicką, która jego zdaniem nadmiernie – i na podstawie teoretycznych raczej niż interpretacyjnych motywacji – dowartościowuje „selekcyjność” i „przypadkowość” u Pułki, traktując je raczej jako swoiste punkty docelowe wiersza niż, jak określa to Wierzba, „narzędzia” realizujące „zdecydowanie sensotwórcze zamiary”).

W części drugiej Łukasz Żurek, wychodząc między innymi od posłowia do Wybiegania z raju, podejmuje próbę przekroczenia swoistej bezradności niektórych interpretatorów wobec poezji Pułki – ich tendencji do skupienia się na tym, co „glitchowe”, co „zgrzyta” – w sytuacji, gdy „dyskurs niezrozumiałości w polskiej krytyce literackiej chyba doszczętnie się wyczerpał”, a „zdając raport z tego, jak bardzo poezja Pułki przypomina nastroszonego jeża, trochę trudno przekonać kogokolwiek do próby podjęcia z tą poezją (z tym jeżem) jakiejkolwiek, nawet skrajnie trudnej, rozmowy”. Wyjściem z sytuacji byłaby historycznie podbudowana interpretacyjna rzetelność, prowadząca – jak pisze – do „możliwoś[ci] pokazania, chociażby punktowego, jak Pułka miał się do utrwalonych – żeby nie powiedzieć: martwych – nurtów w poezji współczesnej, które raczej mało kogo z młodych krytyków (w tym i mnie) obchodzą”. Żurek pokazuje też na przykładzie konkretnego wiersza, w jaki sposób autor Zespołu szkół podejmował i przetwarzał wątki zaczerpnięte z poezji Zbigniewa Herberta – taka analiza porównawcza miałaby być odpowiedzią na owo nadmierne skupienie krytyków na „glitchowości” Pułki. Zaproponowaną przez Żurka quasi-metodę podejmuje potem Oskar Meller, tropiąc u autora Cennika wątki z innych „klasyków”, między innymi Tadeusza Różewicza i Czesława Miłosza.

Najważniejszy być może spośród sporów interpretacyjnych wokół twórczości Pułki pozostaje jednak do dziś niewyartykułowany wprost – chociaż ma bezpośredni związek z kwestią komunikacyjnych trudności, zaszumień, dezinformatywności – dotyczy zaś problemu, któremu moglibyśmy prowizorycznie nadać formę pytania: „czy wiersze Pułki przeznaczone są do «normalnej» («zwykłej», «tradycyjnej») interpretacji – albo przynajmniej takiej interpretacji się poddają?”.

Takie zagadnienie prowokuje oczywiście szereg pytań szczegółowych, na które każdy z krytyków będzie odpowiadać nie tylko na podstawie swojego odczytania Pułki, lecz także głębszych przekonań co do ontologicznego statusu tekstów, natury interpretacji, możliwości obiektywnych znaczeń. Należałoby też zapewne oddzielić warstwę ogólnych deklaracji od praktyki lekturowej: czy założenia na temat szczególnej natury wierszy Pułki (bądź jej braku) znajdują potwierdzenie w odczytaniach konkretnych wierszy. To kwestia do rozważenia dla każdego tekstu z osobna, przy innej okazji.

Wydaje się, że prowizorycznie większość krytyków i krytyczek zajmujących się Pułką przypisać można do jednego z dwóch (bardzo szerokich) „obozów”: po jednej stronie znajdą się ci, którzy na pytanie „czy Pułkę należy «tradycyjnie» interpretować (to jest doszukiwać się sensów obecnych w samym tekście)?” odpowiedzą „zasadniczo tak”; po drugiej zaś znajdą się ci, którzy skłaniają się ku odpowiedzi „nieko niecznie”. W pierwszym „obozie” znajdą się, jak się zdaje, Żurek i Meller (dzięki ich wytrwałym analizom porównawczym), Koronkiewicz i ja (jako próbujący zrekonstruować podstawowe komunikacyjne, to jest znaczące, narzędzia czy zasady poezji Pułki), Kopkiewicz (otwarcie odrzucająca nadmierną jednostkowość / niekomunikacyjność niektórych wierszy Pułki) i Stokfiszewski (broniący wierszy Pułki jako – ostatecznie – formy czy narzędzia komunikacji). W obozie drugim znaleźliby się przede wszystkim Skurtys („stawką działań Pułki miałaby zatem być nie wolność poety, a czytelnika, zwolnienie go z odpowiedzialności przed odczuwaną presją przesłania, a nawet znaczenia w ogóle”), Chorzewska (która, chociaż konsekwentnie postrzega wątki cyfrowo-wizualne u Pułki jako wtórne wobec tekstu, przywiązuje dużą wagę do „inn[ego] niż druk, hipertekstow[ego], sieciow[ego], interaktywn[ego] pol[a] pisma”) oraz Sztafa („niepodobna dłużej mówić o tej liryce w kategoriach stopniowego wypracowywania komunikacyjnego konsensusu i dochodzenia do mniej bądź bardziej przejrzystego porządku «Dzieła»”).

Bodaj najtrudniej do jednej bądź drugiej strony przypisać Wierzbę, który eksplicytnie upomina się o sensotwórczy wymiar narkonautycznych zapisów autora, ale w swoich rozważaniach o rozumieniu prawdy i poznania u Pułki ostatecznie kieruje się chyba poza „tradycyjne” rozumienie sensu jako czegoś zaplanowanego czy obiektywnie obecnego w tekście. W obozie „niekoniecznie” znajdzie się też duża część poetów i poetek inspirujących się Pułką (absolutnie nie wszyscy – ale chyba jednak większość).

Takie postawienie sprawy prowokuje oczywiście pytanie o to, co z tymi wierszami bądź fragmentami wierszy Pułki, które wydają się nieprzejrzyste w stopniu skrajnym, zwyczajnie – w praktyce – nie poddają się krytycznoliterackiej rozbiórce, szczegółowej analizie, prowizorycznej choćby parafrazie. Dla uważających, że u Pułki nie chodzi do końca o „normalne” sensy i interpretacje, sprawa jest łatwiejsza: sposób, w jaki owe wiersze działają, oddziałują czy żyją, nie jest ostatecznie redukowalny do tradycyjnie rozumianych znaczeń. Piłeczka jest w pewnym sensie po drugiej stronie – w obozie „zasadniczo tak”. Sposoby wyjścia z tej sytuacji są różne: od stwierdzenia, że „bełkot” wcale nie jest bełkotem po tezę, że – owszem – u Pułki pojawiają się przebiegi właściwie przypadkowe i nieznaczące, ale na wyższym poziomie czy w wyższej instancji, po rozpatrzeniu ich w relacji z innymi wątkami i momentami tej twórczości, jawią się jako części znaczącej struktury – i na tym wyższym (może po prostu: konceptualnym) poziomie jak najbardziej interpretacji się poddają. Można też pójść ścieżką Kopkiewicz – i stwierdzić, że skrajnie nieprzejrzyste i jednostkowe punkty w twórczości Pułki są jednak (po prostu?) świadectwami jakiegoś rodzaju literackiej porażki.

Warto w każdym razie pamiętać, że poszczególnym interpretatorom Pułki jest do siebie bliżej, niż sugerowałby to obraz dwóch skonfliktowanych „obozów”. Proponuję go tu na zasadzie przejaskrawienia, dla ułatwienia lektury i wyostrzenia pewnego problemu, który po- zostaje wspólny dla wszystkich krytyków i krytyczek zajmujących się twórczością autora Paralaksy w weekend. Interpretatorów Pułki więcej, jak się zdaje, łączy niż dzieli – a przynajmniej było tak do tej pory. Wspólnie testujemy pewne hipotezy i opieramy się nawzajem na swoich rozpoznaniach. Czytelników i czytelniczek zafascynowanych Pułką zaś nie brakuje. Mam nadzieję, że niniejszy tom okaże się przydatny przynajmniej dla niektórych z nich.

Paweł Kaczmarski

 

Spis treści

 

 

PAWEŁ KACZMARSKI
Wstęp / 7

CZĘŚĆ I
Do 2016 roku

IGOR STOKFISZEWSKI
Tezy o postpoezji / 29

ALDONA KOPKIEWICZ
Gałązki, sznureczki / 48

MARTA KORONKIEWICZ
„Mgły zaimek” i puste żądania / 54

JAKUB SKURTYS
Poezja, retoryka, parezja / 61

ARKADIUSZ WIERZBA
Raport z oblężonej bani / 83

PAWEŁ KACZMARSKI
Pułka jako odruch? / 94

CZĘŚĆ II
Od roku 2017 do dziś

MARTA KORONKIEWICZ
Posłowie / 113

PAWEŁ KACZMARSKI
Sinusoida / 123

Ujść w szumie.
Z Krzysztofem Sztafą rozmawiają Paulina Chorzewska i Łukasz Żurek / 134

JAKUB SKURTYS
Tomasz Pułka. Longplay / 144

PAULINA CHORZEWSKA
O trzech plikach .jpg Tomasza Pułki / 160

PAULINA CHORZEWSKA
Screenshot jako narzędzie praktyki poetyckiej  / 164

ŁUKASZ ŻUREK
Czego Henryk Markiewicz mógłby się dowiedzieć o młodej poezji,
gdyby przeczytał wiersz Do Tomka Pułki (cover)? / 180

OSKAR MELLER
Tomasz Pułka jako budowniczy ruin / 187

CZĘŚĆ III
Poeci i poetki o Pułce

ROBERT RYBICKI
Pozorne przemieszczenie / 209

BARTOSZ SADULSKI
Wiersze z dolnej półki / 211

ROMAN HONET
O poezji Tomasza Pułki / 215

RAFAŁ GAWIN
Jak niewiele mógł znaczyć dla mnie Tomasz Pułka / 217

JOLANTA NAWROT-SPRYSAK
Tomasz Pułka poza legendą / 222

Informacje o pierwodrukach / 229

Nota o Tomaszu Pułce / 231

Note About Tomasz Pułka / 233

Noty o autorach / 235

Notes About the Authors / 239

Streszczenie / 243

Summary / 245

Indeks osobowy / 247

 

 

Wydawca: Instytut Literatury
Miejsce i rok wydania: Kraków 2021
Wybór i układ tekstów: Paweł Kaczmarski
Redakcja językowa i adiustacja: Klaudia Raflik
Korekta: Alicja Stępniak, Agnieszka Zwarycz-Łazicka
Skład: Alicja Stępniak
ISBN 978-83-66765-75-7

Koszty dostawy Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności

Kraj wysyłki:
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl